Co tu wiele pisać, skoro wszystko w zasadzie zostało już napisane na forach dyskusyjnych:
impreza była udana, choć frekwencja nie była zachwycająca, w zależności “od źródła informacji” w imprezie uczestniczyło około 250 do 270 osób. Trudno oszacować na ile na mniejszą frekwencję wpłynęła zmiana regulaminu na +18, na ile pogoda, bliskość Walentynek, “ferie” i inne przyczyny. Pytałem parę znajomych osób i każdy miał inne zdanie, choć wszyscy zgodnie podkreślali, że +18 jest złym pomysłem.
Zabawy bardzo się podobały, szczególnie nowe atrakcje: nurkowanie i konkurs malowania ciała. Dla osób przyjezdnych dużą frajdę stanowiły zjeżdżalnie (była to pierwsza Noc Naturystów kiedy można było pozjeżdżać). W saunach jak zwykle: tłoczno i jak dla mnie momentami za głośno ale to już chyba taka specyfika imprezy: jak ludzie się dawno nie widzieli to chcą ze sobą pogadać, a że naturyści to rasa towarzyska to i było o czym.
Mam nadzieję, że władze Fali nie obciążą Maćka kosztami naprawy połamanej ławki w saunie, toć przecież wiadomo, że pękła przez niego 😉 (wyjaśnienie: gdyby jego aufgussy nie były takie fajne, to nie cieszyły by się takim powodzeniem i ławka by wytrzymała).
Na koniec parę cytatów z wpisów na forach:
Piotrek Szymczak na forum NNS
Były obawy co do charakteru imprezy jeśli nie będzie dzieci, dzieci nie było a charakter naturystyczny chyba nie został naruszony, przynajmniej ja osobiście nic nie widziałem ( ale też za mocno się nie rozglądałem).
Udało się mi i koleżance załapać na 1 naparzanie, jakiś skuterek wodny (choć liczyłem że to to będzie szybsze – ale nie ma co wybrzydzać), jakieś małe saunowanie, a reszta czasu na hali basenowej.
Dziewczyny pląsały podczas Aquaaerobiku i późniejszej gry w siatkówkę ( tu bym chciał podziękować instruktorce która udostępniła nam powtórnie “boisko”). Fajnie się grało i nawet spotkaliśmy zawodników z poprzedniego roku z którymi graliśmy w “piłkę wodną” (pozdrawiamy).
Ja osobiście jestem skonany fizycznie – jednak skakanie za tą piłką jest męczące przy 104 kg wagi. Co do wagi to cieszę się, że to nie ja “zarwałem” siedzisko w saunie.
Widziałem że malowanie i wybory też się cieszyły powodzeniem więc chyba impreza udana, nawet mimo braku dzieci, frekwencja dopisała, choć mogło być gorzej (zima, dość niespodziewane info o imprezie, brak dzieci ). Media chyba też zignorowały temat, nie widziałem nikogo z łódzkich mediów kogo bym znał, więc chyba idzie ku normalnemu.
Wracając jeszcze do malowania ciał, widziałem że jeden pan użył chyba zbyt rozwodnionej farby, bo strasznie mu się rozmazała no i czemu tylko czerwonej
Ja całość oceniam bardzo pozytywnie, a należę do osób które czasem potrafią się “przyczepić”, a skoro jestem zadowolony to chyba organizacyjnie oraz “klimatowo” było na 5.
Byliśmy i świetnie się bawiliśmy. Czas tym razem płynał niespodziewanie szybko. Przybyły nowe atrakcje. malowanie ciał to kapitalna sprawa [..] Skuterki wodne fajne choć ich “ciąg” jakiś taki niewielki 😉 . Naparzanie jedno zaliczone i świetna sprawa, ze ktoś w końcu zwrócił uwagę Pani która to nader często innym ta uwagę zwracała. Czasami faktycznie może i rozmowy w saunie przeszkadzają choć w momencie gdy do rozmowy zaczepiał sam mistrz ceremonii to chyba warto te rozmów nieco dalej pocignać i nie upominać innych ze gadają.
Wracając następnego dnia rozmawialiśmy z żona o kolejnej imprezie i tez mamy wątpliwości czy przyjedziemy jeśli nie zmieni się zapis o +18
Rury kapitalne choć ich lączenia bardzo bolesne … Moim zdaniem warte startego naskórka.
Osobiście wkurza mnie ze około 70% podgrzewanych leżaków jest zajęta przez ….. suszące się ręczniki.
[..]
W kwestii wyniki malowania ciał to moim zdaniem największe oklaski zebrała Pani numer 1 z pięknymi słonecznikami …
Diego6 na forum PFN:
Znów mnie 1:00 zaskoczyła przed czasem – jakoś te zegary na Fali kręcą się najmniej dwa razy szybciej podczas trwania NN stąd lekki niedosyt.
Wreszcie przy piątej edycji mogliśmy zapoznać się z dużymi zjeżdżalniami – czekaliśmy z niecierpliwością i faktycznie wrażenie niezłe. Polecam czerwoną, jest nieco bardziej ekstremalna z racji “czarnego” momentu, gdzie z lekka gubi się orientację, co należy do niezwykle przyjemnych zjawisk. Nie polecam natomiast śmigać nimi zaraz po naparzaniu. Jedyna ich wada to nieco “bolesne” łączenia rur – no ale warto poświęcić trochę skóry zwłaszcza jeśli wymyślnie nazwiemy to pilingiem pleców i łokci. Co ciekawe, miękka część pleców wcale nie ucierpiała.
Poza tym cieszą mnie nowe punkty w programie, które z tego co widziałem cieszyły się sporą popularnością, nurkowanie i „skuter”. Niestety skutera nie widziałem i wiem tylko ze słyszenia, że to taki podwodny „ciągnik” dla nurków, a kolejka do nurkowania skutecznie ochłodziła mój zapał wypróbowania.
W kwestii malowania – cóż byłem sceptykiem, ale ostatecznie niejako z łapanki miałem okazję stać się autorem fragmentu z pracy zbiorowej. Stąd mimowolnie włączyłem się do dopingu. Osobiście cieszy mnie, że do finałów nie weszła koncepcja malowanego stroju kąpielowego – bo ten akurat wzór winien być najmniej popularny w Naszym gronie 😉
Tak czy inaczej, myślę, że wątpliwości co do ew. zanieczyszczenia wody zostały zniwelowane i możemy spodziewać się kolejnych inicjatyw tego typu. Wkrótce zaś wyrobią się ręce malarzy, gusta „klaskaczy” i dopracują się zasady oceny. Choć Czesi mają dłuższe tradycje w tej „dyscyplinie” mam nadzieję, że wkrótce polskie ekipy zaczną zajmować dobre pozycje w ich konkursach dzięki treningom na „polskich arenach”.
Części saunowej nie zamierzam komentować, bo co właściwie tu dodać – zawsze pełno, zawsze dobrze, zawsze miło…
Akurat miałem okazję być przy “załamaniu ławeczki” nie szukajmy winnych – “winny” jest Saunamajster – dzięki jego naparzaniom cieszmy się, że ściany stoją na swoim miejscu, bo domek alpejski jak zwykle pękał w szwach.
Ponoć na jednym z aufgussów było nazbyt głośno… No cóż, faktycznie podczas trwania NN, zawsze jest gadatliwie, wynika to moim zdanie z emocji, które narastają już od momentu walki o miejsce oraz tego, że listę gości stanowią osoby przypadkowe, które dopiero zaczynają przygodę z saunowaniem. Niestety spotkałem się też z przepychanką słowną, warto aby do takich nie dochodziło w przyszłości. Podsumowując – jeśli pragniecie spokoju podczas ceremonii, podczas NN jest to trudne, lepiej wybrać się z marszu, gdyż stali bywalcy Fali organizują naparzania regularnie i łatwo na nie trafić. Podczas NN emocje są trudne do okiełznania, ale wypocić się na pewno można.
Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że brakowało kilkudziesięciu stałych bywalców NN. Tak samo wielu z moich znajomych nie dotarło na tą imprezę. Zdecydowanie dało się zauważyć sporo nowych twarzy, na szczęście nie miało to aż tak wielkiego znaczenia dla „prawidłowego” uczestnictwa w imprezie. Pomimo tego, tym razem na Fali było nieco inaczej… Co prawda są to osobiste odczucia, ale jak się okazało, kilkoro ze znajomych potwierdziło moje wrażenie…
Choć jakość usługi nie zmieniła się, bo jak zwykle obsługa stanęła na wysokości zadania (pozdrowienia dla Pań z saunarium i SPA), a może nawet poprawiła poprzez uatrakcyjnienie oferty, boję się jednak, by Łódzka NN na Fali nie zmieniła się jedynie w usługę.
Tak, czy siak zdania nie zmienię, jeśli VI edycja nie przyniesie zmiany regulaminu, nie pojawię się na niej na pewno. Wiem, że wielu z Nas przyjechało na V edycję awansem aby udowodnić, że jesteśmy nią zainteresowani, myślę jednak, że nie tylko dla mnie choć ważna jest jakość, ale istotniejsze to magiczne „coś”, które zapewniają rodziny naturystyczne i nie „definiowalny” duch naturystyczny wprowadzany przez naturystów z tradycjami. To „coś”, co powoduje, że miło wspominamy spotkanie, tęsknimy za nim i oczekujemy następnego…
Ja też chyba opuszczę sobie notkę na moich blogach, początkowo chciałem coś pisać, ale stwierdziłem że nic mądrego nie wymyślę, a że i większość czasu spędziłem w basenie to i też całość imprezy ciężko relacjonować. Moje panny zadowolone a to najważniejsze. Niedziela pokazała że to był dobry relaks bo spało się długo i fajnie ….
Do następnego razu, jak to mawiają 🙂