XIII Noc Naturystów za nami, jak czytałem na różnych forach (w szczególności na forum NNS) podobnie jak poprzednie była udana, większość uczestników wypowiadała się pozytywnie itd.
Wygląda na to, że Noc Naturystów na stałe zagościła już w kalendarzu imprez odbywających się na Fali, z wydarzenia “okazjonalnego” stała się stałym “elementem krajobrazu”. To chyba dobrze!
W sumie to odczuwam dużą satysfakcję, że impreza mojego pomysłu stała się prekursorem wielu podobnych imprez w stylu “bez obowiązkowych gaci” i szeroko rozumiana konkurencja ochoczo podchwyciła ten temat. Kilka lat temu takie imprezy wydawały się zbyt kontrowersyjne i wręcz niemożliwe do przeprowadzenia, dziś weszły na stałe do kalendarzy wielu obiektów i nie budzą już tak wielkich emocji. Być może chciałem zbyt wiele i “reklamowanie Nocy Naturystów jako imprezy rodzinnej (z dziećmi)” było błędem i dało możliwość przeróżnym hienom na zaistnienie w mediach, być może było to “za szybko” i wiadomo jak to się skończyło, być może….
Jakiś czas temu moja bliska współpraca z Falą zakończyła się i teraz mogę spróbować spojrzeć “z boku bez emocji” na to w którym kierunku zmierza Noc Naturystów.
Fajnie, że impreza jest i przyciąga sporą (i mniej więcej stała) liczbę klientów. Noc Naturystów w 2010 roku została uznana przez Regionalną Organizację Turystyczną Województwa Łódzkiego za najlepszy produkt turystyczny w regionie w 2010 roku, została też zakwalifikowana do II edycji ogólnopolskiego konkursu na Produkt Turystyczny Roku 2010 organizowanego przez portal Otowakacje.pl i Polską Organizację Turystyczną. Tam co prawda przegrała z Manufakturą ale powiedzmy szczerze to i tak było coś!
Z drugiej strony mam troszkę obaw o przyszłość Nocy Naturystów na Fali: impreza niby okrzepła i jest już cykliczna ale …. no właśnie ale nic się na niej nie zmienia… Większość moich wpisów na blogu można ograniczyć do stwierdzenia “jest kolejna NN, w zasadzie będzie to samo co na poprzedniej NN” (co najwyżej zmienia się cena). Można oczywiście przyjąć, że Fala osiągnęła już ideał i nie ma co zmieniać (sam jako inżynier wyznaje zasadę, że lepsze jest wrogiem dobrego i że jak działa to lepiej nie ruszać) ale …. czy na pewno? Czy rzeczywiście nie da się nic zmienić/ulepszyć? Szczerze mówiąc to nie wiem i nie mam żadnych konkretnych pomysłów (w zasadzie nie jest to już moje zmartwienie) ale może jednak warto by pomyśleć o czymś nowym i coś zmienić?
Piotr Szymaczak bardzo trafnie ujął to w swoim poście na forum NNS;
Oczywiście nie jest tak, że jakoś krytykuje ten obiekt i organizatorów, wręcz przeciwnie, staram się konstruktywnie wskazać obszary w których można by coś poprawić i daje przykłady jak to zrobić. Ciesze się że mimo tego, że NN nie organizuje Piotr G czy Piotr K czy Pani Ola, to nowa ekipa mimo że nie jest jakoś zżyta ze społecznością podjęła pałeczkę i walczy o to by na Fali było miejsce dla NN i naturystów. Za to wielkie dzięki. Niemniej jednak dziwi mnie, brak korzystania z Internetu, narzędzi marketingowych by zbudować więź i relacje z naturystami by Ci coraz liczniej bywali na NN.
odnoszę wrażenie, że teraz na Fali nie ma już osób które utożsamiały by się z tą imprezą i wszystko jakoś tak idzie siłą rutyny i rozpędu. Niestety (dla Fali) inni też dostrzegli potencjał takich imprez i obecnie NN na Fali z “prekursora” zmieniła się w jedna z wielu takich imprez, podzielam obawy Piotra, że pewnego dnia może okazać się że po prostu nie dopnie się finansowo i zniknie (oby nie).
Kiedyś marzyła mi się taka “Sylwestrowa NN” albo chociaż “Sylwester na saunach”, ale kierownictwo podjęło decyzję, że to nie wypali bo Sylwester bez alkoholu “to się nie da”, a na basenie alkoholu być nie może. W tym roku okazało się, że w Białce zorganizowali i się dało (choć tam od dawna na basenie był barek).
Teraz radni zmienili, zarządzenie i alkohol już może być (choć wcale nie uważam, że to dobry pomysł) więc może się da? Wcale nie jestem zresztą przekonany czy Dyrekcja wtedy nie miała racji bo z Łodzi na Sylwestra się raczej wyjeżdża (przeważnie właśnie w góry, czyli np. do Białki), a patrząc na imprezę sylwestrową na której byłem w tym roku, rzeczywiście dochodzę do wniosku, że niektórzy bez flaszki “bawić” się nie potrafią.
Podsumowując: życzę NN jak najlepiej ale podzielam obawy, że “rutyna”, brak szukania nowych pomysłów i brak kontaktu z “klientami” może tę uśmiercić. Oby nie!
Czekam też na kolejny termin NN bo choć od bardzo dawna na tej imprezie nie byłem to jednak zawsze mnie kusi, żeby się wybrać, zobaczyć spotkać znajome twarze, zawsze jednak “coś mi wypadnie”… Może tym razem się uda????